GP Żoliborza - I Kępa Potocka

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria (biegi)
Życióweczka netto przy okazjonalnych treningach. A biegłam po wypróbowane 0:47. Przyjemna pogoda, fajny, spokojny bieg. Właściwie niemal z końca stawki udało mi się wyprzedzić sporo kobiet, aż do trzeciego miejsca na pudle.
I wzmógł mi się apetyt na dwa pozostałe biegi z cyklu. Najbliższy koliduje niestety ze Skandią z 12 maja, a ostatni z półmaratońską inicjacją w Skierniewicach... Hm... Kwestia pozostaje otwarta.

Mostowa

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Podbiegi z prędkością średnią 13,36 km/h, tempem 4,56 min./km i mocą 1123 Waty ;) Dobrze, dobrze, energia drożeje ;)

Podjazdy na oficjalne otwarcie nowego sezonu

Środa, 14 grudnia 2011 · Komentarze(0)
Sztuk osiem.

Pod Belweder, wyjątkowo.

Fajnie, fajnie :) Świąteczne oświetlenie, slalom między prezentami (czy pędzel do pudru musi kosztować tyle, co przerzutka?) i niemal całodobowa noc (od niej raczej depresyjnie) - klimat akurat na trening.

Czekanie na śnieg pod biegówki (niedoczekanie moje?) urozmaica mi ten ciepły grudzień jeszcze jakimiś 60-80 kilometrami na rowerze w tym tygodniu. Oczywiście miło, ale niech już będzie zima...

XVI Żoliborski Bieg Mikolajkowy

Niedziela, 4 grudnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria (biegi)
No kolejna życiówka :) I pudło w K25 (III). Mimo padającego z przerwami deszczu, trudniejszej trasy po pętlach, może przesadnego rozluźnienia, sporego odsetka startujących kobiet (jakieś 25% zawodników).

XXIII Bieg Niepodległości

Piątek, 11 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria (biegi)
Bardzo przyjemny start i życiówka na dychę, gdy lewie trzy dni wcześniej zsiadłam z roweru na zimę.
Pierwszy kilometr z półminutowym opóźnieniem, później coraz lepiej, z perspektywą na zamierzone 48 minut, i niestety uciążliwa kolka po piątym kilometrze, która bieg zmieniła mi w marsz. Ale później znów coraz lepiej. Choć rezultat mógłby być o parę sekund lepszy...
Piękna, słoneczna pogoda.

Na shopping via Kabatia i z powrotem

Sobota, 5 listopada 2011 · Komentarze(0)
Tak, buty...

Ruszyliśmy ubrani za ciepło - dwie pary może niegrubych, ale zawsze, rękawiczek, polarowa czapka i ochraniacze na espedy to było za dużo. Po drodze wszystkie po kolei spadały, na koniec nawet bluza.

Pierwszy odcinek ze Śródmieścia na Mangalię - jak do pracy - codzienność (ciągle). Dalej spotkaliśmy kolegę i pędem powsinostradą wpadliśmy do Lasu Kabackiego (przez nieduży, ale trochę wymagający podjaździk) - pięknego, żółtego, pachnącego; pośmigaliśmy i do sklepów. Tu wrażenia znacznie mniej przyjemne. Efekty też. (Ściślej: zerowe).

Powrót po 16.00 oznaczał już jazdę w ciemności, z nutą dezorientacji; na nocne wyścigi moje oczy to się nie nadają. Ale też miło. "Wyjechaliśmy" na Ursynów ostrym podejściem. And Warsaw by night...